>
https://www.high-endrolex.com/44
17-07-2025

Kryzys demograficzny, odpływ kadr i budżetówka pod presją– czas na realne podwyżki i sprawiedliwe opodatkowanie

 

W Polsce na naszych oczach dokonuje się coś bezprecedensowego. Pracownicy i pracodawcy – strony, które zazwyczaj dzieli interes ekonomiczny – stanęli ramię w ramię przeciwko propozycjom rządu w sprawie wynagrodzeń w sektorze publicznym. 

Ten niespotykany w historii kompromis, osiągnięty w Radzie Dialogu Społecznego (RDS), jest nie tylko sygnałem ostrzegawczym dla władzy, ale przede wszystkim krzykiem o przyszłość kraju, w którym praca w instytucjach publicznych i samorządowych już dziś przestają być konkurencyjne wobec sektora prywatnego, zaś wraz z postępującym spadkiem liczby osób w wieku produkcyjnym w Polsce konkurencja o pracowników między sektorem prywatnym i publicznym będzie się nasilać. Jeśli nie nastąpi przewartościowanie polityki płacowej państwa nastawione na stopniowe zwiększanie atrakcyjności płacowej sektora budżetowego względem zarobków oferowanych przez firmy prywatne, Polska stanie w obliczu głębokiego paraliżu instytucjonalnego – z dramatycznymi konsekwencjami dla obywateli.

Czy Polska osiągnęła już szczyt zatrudnienia?

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego w I kwartale 2025 roku liczba osób pracujących wynosiła w naszym kraju 17,06 miliona. Liczba pracujących spadła o 187 tys. (1,1%) w porównaniu do IV kwartału 2024 roku, a o 134 tys. (0,8%) w relacji do I kwartału roku 2024. Historyczne maksimum zostało osiągnięte w I kwartale 2023 roku (17 332 tysięcy osób)* i obecnie brak jest perspektyw na powtórne osiągnięcie liczby osób pracujących na podobnym poziomie ani w krótkim, a już tym bardziej w długim okresie. Co roku na emeryturę przechodzi 290 tysięcy osób. Jednocześnie na rynek pracy wchodzą roczniki coraz mniej liczne. 

Z raportu Rządowej Rady Ludnościowej** wynika, że liczba ludności Polski w 2060 r. zmniejszy się o ok. 6,8 mln w porównaniu z 2022 r. i wyniesie 30,9 mln osób. Nastąpi też duży spadek liczby osób w wieku produkcyjnym (18–59/64 lata) – o ponad 30% (w odniesieniu do 2022 r.), tj. o 7,1 mln osób. Już w 2030 roku oznacza to ubytek liczby osób w wieku produkcyjnym o 650 tysięcy osób. Spadek ten można powstrzymać podwyższając wiek emerytalny oraz przyspieszając tempo migracji do Polski oraz integracji obywateli z innych państw jednak bardzo niewielki ich procent będzie zdolny do oraz chętny do pracy w administracji państwowej i samorządowej w ciągu najbliższych lat.

Co więcej konkurencja o tych pracowników ze strony innych państw UE (Niemiec, Szwecji, Danii, Finlandii) i spoza niej (Wielkiej Brytanii i Norwegii), mogących zaoferować lepsze wynagrodzenie będzie się nasilać, gdyż one też zmagają się z przyrostem naturalnym na poziomie zbyt niskim by utrzymać swoje populacje na stabilnym poziomie. O tych samych pracowników z zagranicy będą też starały się Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Rumunia czy Słowacja.

Bez ludzi nie ma państwa

Rośnie zapotrzebowanie na specjalistów w administracji publicznej, edukacji, ochronie zdrowia, służbach mundurowych czy sądownictwie. Podobnie tempo zmian i modernizacji wymaga stałego podnoszenia kompetencji pracowników administracji samorządowej. To właśnie te zawody- finansowane z budżetu państwa - cierpią najbardziej na chroniczne niedofinansowanie i niedoszacowanie płac.

Pracownicy odchodzą masowo –  zarówno na emeryturę oraz do sektora prywatnego. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z rekrutacją nowych kadr. Nauczyciele, urzędnicy, inspektorzy, pielęgniarki czy pracownicy socjalni to dziś zawody deficytowe. Młodzi nie chcą podejmować pracy w warunkach, w których odpowiedzialność, presja i biurokracja są niewspółmierne do poziomu wynagrodzenia. Rządowa propozycja podwyżki stawki godzinowej o zaledwie 90 groszy w 2026 roku to akt instytucjonalnej krótkowzroczności.

Rząd traci wiarygodność – związki i pracodawcy mówią jednym głosem

W obliczu tych realiów dochodzi do historycznego zbliżenia między związkami zawodowymi a organizacjami pracodawców. Wspólna uchwała przyjęta przez RDS to coś więcej niż techniczny sprzeciw wobec rządowych propozycji – to manifest obrony fundamentów państwa. Obie strony zgodnie stwierdzają: obecna polityka płacowa grozi załamaniem funkcjonowania administracji publicznej i dalszą degradacją warunków pracy.

Nie chodzi tu o fanaberie czy nierealistyczne oczekiwania – chodzi o minimum konieczne do zapewnienia sprawnego działania instytucji państwowych. Bez podwyżek realnych, wyraźnie powyżej poziomu inflacji, zwiększą się problemy z obsługą spraw obywateli, prowadzeniem postępowań sądowych i administracyjnych, leczeniem i opieką w szpitalach, zapewnieniem bezpieczeństwa, edukacją czy egzekwowaniem prawa.

Budżetówka przegrywa z prywatnym sektorem

Wiele osób wciąż myśli o pracy w budżetówce jako o „pewnej” i „stabilnej”. Tymczasem dziś przeciętne wynagrodzenia w administracji coraz częściej są niższe niż w handlu czy gastronomii. Praca w państwowych urzędach staje się finansowo nieatrakcyjna, nawet na tle zawodów nie wymagających wyższego wykształcenia. Konkurencja jest dziś brutalna. Firmy prywatne oferują premie, elastyczne godziny, benefity, a nawet… darmowe obiady. Jeśli państwo chce mieć kadry – musi za nie zapłacić. Inaczej przegramy wszyscy. 

Czas na systemowe rozwiązania finansowania podwyżek

Rządzący nieustannie powtarzają, że „brakuje środków”. Tymczasem realne możliwości zwiększenia wpływów budżetowych są. Potrzeba jedynie odwagi politycznej i uczciwego podejścia do kwestii sprawiedliwości społecznej.

1. Podatek od majątków miliarderów

Wprowadzenie podatku od majątku powyżej 100 mln euro na poziomie 3% mogłoby przynieść 5 miliardów złotych rocznie. To środki, które można w całości przeznaczyć na dofinansowanie wynagrodzeń w sektorze publicznym.

2. Opodatkowanie drugiego i kolejnego mieszkania

Spekulacja mieszkaniowa i gromadzenie nieruchomości przez fundusze inwestycyjne lub najbogatszych obywateli wywiera presję cenową na rynku i pogłębia kryzys mieszkaniowy. Opodatkowanie posiadania drugiego i kolejnych lokali – proporcjonalnie do ich wartości – nie tylko przyniesie dodatkowe wpływy do budżetu, ale także będzie impulsem do uwolnienia mieszkań na rynek najmu.

3. Uszczelnienie systemu ulg i zwolnień

Każdego roku ogromne środki publiczne są tracone przez różnego rodzaju ulgi i odpisy podatkowe, które w praktyce wspierają najbogatszych – miliarderów, kontrolowane przez nich firmy oraz duże korporacje międzynarodowe. Obecnie nikt dokładnie nie analizuje ani nie oszacował, ile pieniędzy w ten sposób ucieka z budżetu państwa. Pierwszym krokiem jest określenie przez ministerstwo finansów skali środków, które w ten sposób można przekierować na zwiększenie płac w sektorach budżetowych oraz inwestycje w nowoczesne, czyste oraz zapewniające bezpieczeństwo (w tym żywnościowe i zdrowotne Państwo) i gospodarkę. Inwestycje w ludzi czy w infrastrukturę – wybór należy do rządzących.

Rząd nie ma problemów ze znalezieniem środków na olbrzymie inwestycje infrastrukturalne, jak choćby budowa pierwszej elektrowni jądrowej czy Centralny Port Komunikacyjny. Koszt każdej z tych inwestycji szacowany jest na dużo ponad 100 miliardów złotych. Mają one według zapewnień rządu poprawić jakość życia obywateli. Ukończenie obu tych inwestycji zakończy się w przyszłej dekadzie. Do tego czasu w Polsce pracować będzie 650 tysięcy osób mniej. Komisja Europejska oraz GUS szacują, że w 2070 roku, a więc niecałe 30 lat po zakończeniu tych wielkich inwestycji infrastrukturalnych liczba osób w wieku produkcyjnym w Polsce spadnie o 30 % do 16 mln i to przy bardzo optymistycznych założeniach dotyczących poziomu dzietności kobiet oraz migracji do Polski. To 30% spadek liczby osób, które mogłyby pracować, co nie jest tożsame z podjęciem pracy oraz posiadaniem odpowiednich kwalifikacji. O te osoby będą rywalizowały przedsiębiorstwa, pragnące utrzymać wzrost i konkurencyjność, jak również administracja publiczna. Wymusi to wzrost prac i dużo większą konkurencję o pracownika, niż to ma miejsce obecnie. 

Ignorowanie głosu pracowników i pracodawców może okazać się kosztownym błędem. Odsuwanie nieuniknionego doprowadzi tylko do głębszego chaosu i spadku jakości usług publicznych. To nie jest już problem „pracowników budżetówki”. To jest problem nas wszystkich – obywateli, którzy codziennie korzystają z usług świadczonych przez te niedofinansowane instytucje.

Państwo, które nie potrafi godnie opłacić swoich pracowników, nie tylko przestaje być atrakcyjnym pracodawcą – przestaje być również skutecznym gwarantem bezpieczeństwa, sprawiedliwości, zdrowia i edukacji. Jeśli nie chcemy obudzić się w kraju, gdzie wszystko działa tylko „na pół gwizdka”, musimy już dzisiaj rozpocząć proces fundamentalnej przebudowy finansowania sektora publicznego. Ale nie na papierze, tylko realnie, odważnie, systemowo.

 

Źródło czerwiec 2025.

** Rządowa Rada Ludnościowa (2024), Sytuacja demograficzna Polski, Raport 2022–2023,

https://bip.stat.gov.pl/download/gfx/bip/pl/defaultstronaopisowa/805/1/1/sytuacja_demograficzna_polski_20222023_internet.pdf, 06.10.2024

Początek strony slot gacor WordPress CMS Checker