Najwyższy czas na zmianę: nic o nas bez nas - Polacy, Czesi i Niemcy
o rozbudowie odkrywki oraz elektrowni na węgiel brunatny "Turów".
13. listopada w czeskim mieście Frydlant, graniczącym z gminą Bogatynia, doszło do spotkania samorządowców, organizacji pozarządowych i mieszkańców
regionów przygranicznych u zbiegu granicy czeskiej, polskiej i niemieckiej. Tematem było wydobycie i spalanie węgla brunatnego przez polską Spółkę Skarbu
Państwa PGE w Turowie i wpływ jej działalności na jakość życia mieszkańców pogranicza.
Spotkanie zorganizowało Stowarzyszenie EKO-UNIA i Fundacja "RT-ON".
Zebrani uczestnicy dyskutowali o przyszłości regionu węglowego Zagłębia Turoszowskiego. Omawiano negatywny wpływ odkrywki na źródła wody pitnej i jakość powietrza oraz globalne zmiany klimatyczne powodowane przez tak duże obiekty węglowe, jak kopalnia i elektrownia Turów. Na konferencji prelegentami byli Polacy, Czesi i Niemcy. Magdalena Ukowska, prawniczka z Fundacji Frank Bold podkreśla, że budowa tak wielkiej inwestycji wymaga konsultacji z wszystkimi poszkodowanymi stronami. Jest też zdziwiona że Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie zadbała o zaproszenie Czechów do tak ważnych konsultacji, jak zmiana zagospodarowania przestrzennego miasta Bogatynia: W nowym planie przewidywane jest poszerzenie odkrywki, które wpłynie na stosunki wodne w Czechach. Niestety Czesi musieli wprosić się sami na konsultacje, gdyż GDOŚ sam z siebie nie wysłał im odpowiedniej informacji. To nie wróży dobrze w stosunkach sąsiedzkich.
Spotkanie we Frydlandzie to dowód zacieśniającej się współpracy przygranicza. Świadomość społeczności lokalnych lawinowo wzrasta, zwłaszcza w obliczu codziennych problemów, z jakimi przychodzi się zmierzyć mieszkankom i mieszkańcom regionów dotychczas zależnych od węgla brunatnego. Niedostatek wody, czy złej jakości powietrze sprawia, że zawiązują się silne sojusze dążące do przywrócenia mieszkańcom dobrej jakości życia. W tym przypadku mamy do czynienia z sojuszem międzynarodowym.
Andreas Atahlberg, specjalista ds. górniczych w gminie Schenkendöbern w Niemczech, radny okręgu Spree-Neiße (Zieloni) oraz członek Komitetu ds. węgla brunatnego landu Brandenburgia podzielił się doświadczeniami z konsultacji transgranicznych, w jakich swego czasu brała udział jego gmina. Wtedy również chodziło o inwestycję koncernu PGE: Jako gmina byliśmy bardzo zdziwieni, kiedy dowiedzieliśmy się o planowanej odkrywce Gubin . W Niemczech właśnie zamykaliśmy plany kolejnych, nowych odkrywek. Nie rozumieliśmy, jak może się opłacać Polsce kopanie odkrywki oraz budowa nowej elektrowni w obliczu wciąż rosnących cen za uprawnienia do emisji CO2. W konsultacjach transgranicznych nasze społeczeństwo wypowiedziało się krytycznie wobec planowanej inwestycji koło Gubina. Jednak nie tylko troska o portfele Polaków sprawiła, że byliśmy na NIE. Nasza gmina poniosłaby szereg negatywnych konsekwencji z tytułu gospodarki wodnej a straty te nie były dobrze wyliczone przez polską stronę. Dobrze, że wtedy się zorganizowaliśmy - mówi Stahlberg
Jakub Gogolewski ekonomista z Koalicji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE” zwraca uwagę na krótkowzroczną politykę głównego akcjonariusza PGE, czyli Skarbu Państwa: Skoro Skarb Państwa nie podejmuje koniecznych kroków, aby wpłynąć na PGE i nie dopuścić do inwestycji, która będzie kosztować społeczeństwo bezpieczeństwo oraz publiczne pieniądze, dzisiaj my wzywamy towarzystwa ubezpieczeniowe, aby pokazały, że obecnie nie ma miejsca już na spalanie węgla brunatnego. Tak długo, jak ubezpieczyciele Turowa będą pogłębiać ryzyko zmian klimatu, będziemy wywierać na nie nacisk. Te firmy to: austriacka Vienna Insurance Group wraz z jej polskimi spółkami córkami - Interrisk oraz Goathaer, austriacka UNIQA, włoski Generali, niemieckie Ergo Hestia oraz należąca do niemieckiego Talanxa - Warta. To one ponoszą współodpowiedzialność za niszczycielski wpływ elektrowni i odkrywki Turów na zdrowie i jakość wody mieszkańców Polski, Czech i Niemiec”.
Na spotkaniu w Czechach nie zabrakło krytycznych głosów z regionu. Mikuláš Černík z czeskiej organizacji Limity jsme my: Nie unikniemy katastrofy klimatycznej, jeżeli nie zatrzymamy już teraz wydobycia węgla brunatnego, a plany rozbudowy odkrywki Turów stoją w sprzeczności z zaleceniami IPCC. Dla lokalnych mieszkańców katastrofą już teraz jest brak wody. Dlatego jako Limity jsme my opowiadamy się za sprawiedliwością klimatyczną i liczymy na zamknięcie odkrywki Turów oraz elektrowni. To jest samolubne i bezsensowne aby wydobywać coraz więcej niskokalorycznego węgla brunatnego. Šárka Soukupová, mieszkanka Hradku nad Nysą mówiła: Codziennie dochodzą do nas szokujące wiadomości, gdzie znowu zmiany klimatu wywołały spustoszenie. A kopalnia Turów oddziałuje na nas tutaj w Hradku bezpośrednio jeszcze w dodatkowy sposób odwadniając źródła naszej wody pitnej. I właśnie dlatego postanowiliśmy sprzeciwić się planom rozszerzenia kopalni Turów.
Samorządowcy z Czech w dość dyplomatyczny sposób wypowiadali się o sąsiadującym zakładzie energetycznym, niemniej i oni nie pominęli tego, z jakimi kosztami i problemami musi się borykać ich gmina. Jednym z nich jest zapylenie z kopalni, czasami burze piaskowe, innym alarmującym problemem jest niedostatek wody i wiążąca się z tym konieczność inwestycji w wodociągi o kosztach dochodzących do setek tysięcy euro i - jak się okazuje - bez jakiegokolwiek odszkodowania czy pomocy ze strony polskiej.
Nie było to pierwsze i jedyne spotkanie dotyczące transformacji regionów węgla brunatnego organizowane przez EKO-UNIĘ i RT-ON. Niebawem, bo 30. listopada na Politechnice Wrocławskiej odbędzie się spotkanie na temat transformacji energetycznej właśnie na przykładzie Turowa.